Królewska władza.
W poprzednich rozważaniach patrzyliśmy na zamek jako całość integralną w rozumieniu organizmu, który może być zdrowy lub w sposób świadomy bądź nieświadomy będzie cierpieć na rozmaite schorzenia związane z tym, jak jest zarządzany przez głowę, czyli władcę lub z powodu niewłaściwych fundamentów kultury zarówno władcy jak i społeczeństwa. Zobaczyliśmy również, że tym jedynym fundamentem i gwarantem właściwie poukładanych relacji społecznych, jako wyniku właściwego stosunku do samego siebie, drugiego człowieka i rzeczy może być jedynie Bóg przez duże ”B”, czyli prawdziwy Bóg. Nie podszywany Oszust, ojciec kłamstwa, czy rozmaite bożki, które człowiek jest w stanie sobie stworzyć, by uzasadniać nawet najbardziej absurdalne i nieludzkie prawa, mające rzekomo regulować troskę o wszystkich, a w rzeczywistości wyróżniające tylko niektórych.
Teraz chciałbym ten obraz zamku zastosować do nas samych, a konkretnie naszego wnętrza jako tak skomplikowanego organizmu jakim jest zamek, miasto i państwo niepodległe zarazem, w którym ktoś w sposób świadomy lub uległy stanowi prawa, bądź jest tylko kibicem tej walki jaka się toczy w nim i wokół niego o niego samego. O neutralności nie może być mowy. Zawsze z kimś współpracujemy w tworzeniu struktury i kultury wnętrza zamku. Zawsze komuś w sposób świadomy lub zawoalowany przekazujemy władzę, czyniąc go autorytetem i prawodawcą, niezależnie od tego, czy ten ktoś chce naszego dobra, czy też zagłady. W zamku nie ma bezkrólewia. Dobrą inwestycją jest powierzyć władzę mądremu królowi, który przekracza nasze ograniczone horyzonty myślenia i przewidywania. Tym Królem jest jedynie Bóg, który przenika nas zewsząd (Ps 139) i sam jest konstruktorem tej misternej budowli jaką jest nasze wnętrze. Trywialnym wydaję się być zdanie, że zamek sam siebie nie zbudował, ale ma swojego konstruktora i budowniczego, który zna jego każdą cegłę. On zna nasze najmocniejsze strony i to, co obnaża naszą nieporadność w miłości względem Jego samego, bliźniego i rzeczy.
Widząc zamek widzimy tylko bryłę zewnętrzną i ona sama wprawia nas w zachwyt. Czasami zapiera nam dech w piersiach i chcielibyśmy uścisnąć prawice konstruktora i budowniczego w geście podziwu i gratulacji, słusznych zresztą. Widząc człowieka również musimy mieć świadomość, że jest on dziełem Boga misternie utkanym delikatnymi Jego rękami z największą czułością. W każdym zamku jest przygotowana dla Niego sala tronowa i tron, ale zasiądzie On na nim tylko wtedy, gdy zostanie przyjęty i zostanie przekazana Mu rzeczywista władza i autorytet, a wszystko zostanie poddane uzdrawiającej mocy miłosierdzia Jego. Niech nie dziwi nas wygląd czy kondycja niektórych zamków, ponieważ sala tronowa przynależna temu Królowi jest schowana w lochach, a Chrystus, Pan wygląda jak ten namalowany przez Brata Alberta w purpurowej szacie i cierniowej koronie. Czasami sami chcemy usiąść na tym tronie, czyniąc siebie samego bogiem. On zostaje zepchnięty do podziemi, do lochów albo zostaje wypędzony spośród swojej własności, by błąkał się wszędzie, tylko nie tam, gdzie sprawuje władzę aktualnie panujący król. Wielka jest miłość Pana do nas i szacunek, do tego stopnia, że pozwala nam smakować wszystkie owoce panowania władającego despoty, który odrzuca całą prawdę o przeznaczeniu zamku, czyniąc zeń bezbożne narzędzie wyzysku jego hedonistycznych pragnień. Pytamy wówczas, gdzie jest Bóg. On jest, ale panujący mając takiego Króla w obrębie zamku, wykpił GO, odrzucił i nie szuka pomocy. Nie dziwota, że ucisk, prześladowanie, gwałt, gniew, zachłanność, zuchwałość, rozwiązłość, zakłamanie, zużycie drugiego człowieka wypływa spod murów jak fekalia infekując wszystkie zamki w koło umiłowaniem tego narkotyku, opium dla mas, którym jest grzech. Bezdomny jest Chrystus pomimo tego, że jest pośród murów zamku, który sam misternie utkał i zaplanował jego przyszłość w szczegółach, a jest to plan pełen błogosławieństwa i łaski. Wyrzucony na ulice siedzi pod bramami naszych pragnień bogaty w miłość i miłosierdzie, które w sposób skuteczny mogą szybko przywrócić zamkowi jego prawdziwą świetność wynikającą ze świętości i uświęcania nieustannego codzienności Jego obecnością. On jest tym potężnym władcą, który może wszystko odbudować, uzdrowić, oczyścić i oswoić wszystkie dzikie zwierzęta, jakie zamieszkują mury tego zamku. Oto stoi u drzwi i kołacze – tu i teraz, kiedy czytasz. On zna przeszłość i pragnie wziąć ją w objęcia miłosierdzia swego, jeżeli Mu ją oddasz. Jego miłosierdzie jest większe od każdego grzechu i lęku, którym nas szczuje Kłamca, aby nam nie przyszło do głowy zawezwać Imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa z ulic naszego wnętrza, bo oddamy Mu jeszcze władzę i całe kłamstwo tego rzezimieszka, mordercy i uwodziciela zostanie zdemaskowane.
Co jednak może się stać w momencie, kiedy oddamy Jezusowi władzę? Czy zamek rzeczywiście może odnieść jakąś korzyść? Ludzie stronią od tej świadomej decyzji, bo myślą myląc się, że On ich okradnie, zabierze wszystko i zostanie im tylko pustka. Pustka po czym? Po grzechu, tych narkocukierkach odurzających, które napełniają wnętrze goryczą i rozczarowaniem, podczas, gdy tylko zakosztujemy, że słodki jest Pan w swojej miłości, to już nigdy nie będziemy chcieli wrócić do rynsztoku grzechu. Intronizuj GO – tu i teraz. Powiedz Mu: zasiądź Jezu na tronie mego zamku i wszystkich posiadłości moich. Niech już wszystko służy Tobie i Twej miłości. Wyrzekam się zła, grzechu i Szatana, wszystkich Jego dzieł we mnie i mojej rodzinie, które są obecnie lub miały miejsce w przeszłości. Przyjmuję na nowo godność dziecka BOGA w mocy Twojego Ducha. Niech chaos podżeganego egoizmu zostanie uporządkowany ożywczym tchnieniem Twojej miłości. Daj mi tylko Twoją łaskę i miłość. To mi wystarczy. Niech wszystkie moje źródła będą w Tobie na zawsze. Amen.
I jak? Możesz się spodziewać, że On pomoże Ci rozwiązać wszystkie problemy, ale nie będzie Cię wyręczał, bo skutki życia pod wpływem opium, mogą powracać, ale wtedy ponawiaj swoją decyzję. On pokaże możliwe wyjście, zgodne z Jego upodobaniem. On jest wierny. Wprowadziłeś Go do sali tronowej, złożyłeś swoją koronę u Jego stóp i Jego miłość będzie porządkować w twierdzy serca wszystko przy twojej współpracy, świadomej i wiernej, pokornej i gorliwej, w miłości i prawdzie. Wszystko oddane stanie się narzędziem Jego miłości. Tylko to, co oddasz, może Jezusowi służyć. Może się okazać, że masz gdzieś pochowane jakieś bożki głęboko w szafie nieświadomości i On z miłością pokaże ci te mikroprzestrzenie, które wymagają jeszcze poddania tej jedynej Miłości. Z pewnością będziesz przeżywał zwątpienie i poczucie niegodności, ale pamiętaj, On osobiście daje ci nową szatę czystości i prawdy, sandały oznaczające przejście z niewolniczego życia ku wolności w Chrystusie i pierścień oznaczający władzę powierzoną przez Ojca najczulszego i potężnego, potrzebną do stąpania po całej potędze wroga, a to wszystko w mocy Ducha Świętego.
Decyzja ta jest najważniejsza, ale ponawiaj ją codziennie. Rozpocząłeś nową drogę i codziennie jesteś zaproszony na Ucztę, codziennie możesz pieczętować swoją przeszłość miłosierdziem Jezusa w sakramencie uzdrowienia, którym jest Spowiedź Święta. Wybór będzie owocował i sam zostaniesz posłany do innych zamków, aby opowiedzieć w innych zamkach o strumieniach wody żywej rozlewających się w każdym zakamarku twojego zamku i wolności, wyzwoleniu, zażyłej przyjaźni i nieustannej wędrówce z twoim Królem i Panem po posiadłościach Jego w tobie w codzienności, wędrówce, która nigdy nie jest nudna.
Co się zmieni w konstrukcji zamku? Ściany, ściany za którymi mieliśmy swoje zakamarki, zostaną zburzone, bo nie będziesz musiał niczego przed Bogiem udawać, ukrywać. Wszystko co będziesz przeżywał będzie się dokonywało w świetle Jego miłości. Wszystko dla Jezusa, bez granic. Jego miłość będzie kluczem, którym On przez Ciebie będzie otwierać bramy innych miast. Cały zamek bez ścian wewnętrznych stanie się Jego świątynią, którą wypełnia Jego chwała i moc. Już nie będziesz się rumienił z powodu Jego Imienia wymawianego przez ciebie publicznie, ale będzie Ono powodem do dumy. Jasność Pańska będzie jaśniała na twoim obliczu.
Stoczysz niejedną walkę z samym sobą, bo masz naleciałości i przyzwyczajenia w zarządzaniu sobą i czasem. Skłonność, by coś ukrywać przed Królem jeszcze będzie dawała znać o sobie w niejednej sytuacji, bo Dywersant będzie ci wmawiał, że to coś niewybaczalne lub nie warto.
Obrazem człowieka, który totalnie zburzył w sobie wszystkie przeszkody na drodze rozwoju i królowania Boga jest Maryja. MTA jest naszą Wychowawczynią, Mistrzynią i ukochaną Królową i Matką. Przymierze, jakie zawarliśmy zmierza do tego totalnego panowania Chrystusa, w którym my wypowiadamy nasze totus tuus i Bóg wypowiada swoje TOTUS TUUS. On jest Jej Panem, chociaż jest Jej Synem. Staje zawsze przed Nim naga duchowo i On Ją sam przyodziewa swoją mocą. My również jesteśmy powołani do tak głębokiej wspólnoty życia z Bogiem tu i teraz.
Aneta i Mariusz Borkowscy
Liga Rodzin