Czas, kiedy odnajdujemy się wzajemnie, poznajemy swoje światy, odkrywamy rąbek po rąbku tajemnice o sobie przed ukochaną osobą wypowiadając i powierzając swoją historię życia, jest wspaniałym czasem. Wszystko w nas tęskni i usycha bez bliskości oko w oko, z braku szmeru oddechu mówiącego: JESTEM. Widok ukochanych źrenic z pokojem wnętrza skierowane ku nam są poręką pewności, że jest ktoś, kto stanie w mojej obronie, kogo ramiona będą moją twierdzą. Tak, Bóg powierza serce mężczyzny kobiecie i jej serce mężczyźnie. Zaręczyny, ślub i wszystko mocą łaski jest definitywne i wyłączne. W Bogu zanurzeni należymy tylko do siebie. Kiedy stygną emocje, zaczyna się czas na miłość. Widzimy wyraźniej dzięki łasce Ducha Świętego, że ani ja, ani ty, my, nie jesteśmy aniołami. Miłosierdzie i praca nad sobą w relacji staje się codzienną praktyczną lekcją miłości. Fascynujące i wymagające. Trudne i niesamowicie pogłębiające. Wydobywające głębie pokory z nas i otwierające na służbę. Stajemy się Kolumbem odkrywającym ciągle od nowa Amerykę i Kortezem podbijającym siebie w posłuszeństwo miłości. Całe życie staje się bezbrzeżną podróżą z Umiłowanym, Umiłowaną. Niezależnie od stanu w jakim żyjemy, ten wymiar oblubieńczej miłości jest ciągle obecny. Małżeństwo, Siostry noszące znaki zaślubin, Kapłani, którzy dali prawo Oblubieńcowi do najgłębszych głębi serca i biedy swojej, a zarazem porwani Jego miłością i zjednoczeni z Nim mają odwagę i moc przeżywać swój święty celibat, jako wyraz miłości wyłącznej do Pana. Miłość małżonków jest wyłączna i otwarta na Boga, w Nim zanurzona. Miłość Sióstr mówiąca każdym oddechem Oblubieńcowi: dla CIEBIE JESTEM. Miłość kapłana i całe jego istnienie jest manifestacją i kipi żarem tego niesamowitego zjednoczenia, które jest przedmiotem podziwu i uwielbienia Aniołów. Osoby samotne na mocy chrztu są również zaproszone przez Ukochanego Boga to trwania, służby i przynoszenia obfitego owocu miłości. W każdym stanie miłość przeżywana w Bogu jest płodna.
Najogólniej rzecz biorąc, Bóg deklaruje oblubieńczy wymiar swojej zazdrosnej miłości do człowieka i narodu na kartach Pisma Świętego np.: w księdze Ozeasza, księdze Pieśni nad pieśniami… Tak, mamy to czarno na białym. Jak by ktoś nie chciał wierzyć nam, to może Bogu uwierzy na Słowo. Gdyby powiedziano mi o takiej miłości, mógłbym nie uwierzyć, ale jeżeli otrzymam wylewny list z tym wyznaniem kochającej mnie osoby, to już mam pewność niezachwianej relacji, na której można budować całą resztę świata. Wiemy dobrze, że za Słowem Boga i w Nim samym działa potężne Jego Tchnienie, Duch Święty, wprowadzający nas w rzeczywistość tej miłości. Ona staje się faktem, środowiskiem, tlenem naszych dusz i serc. Tak wiele jest serc niedotlenionych. To smutne i zasmuca to Serce Boga. Jakiż to smutek. Stajemy się jak ryby, które zdecydowały, że będą chodzić pieszo. Z uśmiechem na twarzy twierdzimy czasami, że wszystko jest OK, chociaż serce jest już sine, słabe. Wówczas zadawalamy się nawet kałużą błota, w której mało tlenu prawdziwej Miłości. Kałuża to nie to samo co ocean.
Jak to się dzieje, że możemy tę Miłość, tak jak książkę wsadzić pomiędzy inne i sięgać po Nią, kiedy mamy taką potrzebę. Przypomina mi to sytuację marketu albo nierządu, ale ta Miłość Oblubieńca, który wyrył nasze imiona na swoich dłoniach i z lubością wypowiada je w swoim Sercu, nie zasługuje na takie traktowanie. Tęsknota za Tobą pożera Jego Serce, rozpala jak Oblubieńca. Dlaczego samotny bywasz Ukochany? Cała tajemnica Boga porzucanego dla kochanków znajduje się w sercach ukochanych Jego, czyli naszych sercach. Musimy zadawać sobie pytania, czy ta Miłość nie jest na peryferiach naszych zainteresowań jako opcja jedna z wielu, równorzędna. Może tak się stać. Czy można porównać intensywność miłości Boga i człowieka? Czy można porównać widok olbrzymiej góry, stojąc u jej stóp z dropsem, który nam właśnie upadł na ziemię? Nie ma skali, która mogłaby umieścić na sobie te dwa różne i odległe od siebie punkty. Niby miłość i Miłość. W tej miłości możemy jedynie odnaleźć siebie, odkryć siebie i odkrywać siebie nieustannie, bo jedynie ta Miłość daje nam taką przestrzeń bezpieczeństwa i w tej Miłości jedynie nasza nędza grzechu nie zostanie rozwleczona przez wrony mediów społecznościowych, ale zostanie zakryta miłosierdziem Bożym w sakramentach uzdrowienia miłości: spowiedzi świętej przywracającej nam zdrowie naszej miłości, kładącej nas na powrót na łonie Oblubieńca przez odpuszczenie nam naszych grzechów oraz Eucharysti, najintymniejszego spotkania z Oblubieńcem rozpalającym nasze zmysły duszy do szaleństwa. Nagość naszą On sam okrywa. Widzicie zatem, jak istotna jest praktyka adoracji Oblubieńca w Eucharystii.
Widzę kilka gatunków oblubienic, które opisując możemy zobaczyć, gdzie znajdujemy się w drodze odpowiedzi na wyłączną relację Miłości, niezależnie od stanu w jakim żyjemy.
- Uciekająca Panna młoda – to ta, której się wydaje, że posiada takie bogactwa i tak obfituje, że ten Jedyny może ją tylko okraść, a więc robi uniki i nawet jeżeli spogląda w stroną Oblubieńca, to czyni to z takiej odległości, aby nie doszło do spotkania. Ucieka w tłum, w zajęcia. Krząta się jak Marta, ale czuje pod skórą, że potrzeba tylko Jednego. Oblubieniec zatrzymuje się przed tobą, na waszej ławce i mówi: usiądź koło mnie, oprzyj się o moje ramie. Widzisz, nie gryzę. Zajmę się wszystkim, wszystkim.
- Niezdecydowana panna młoda – to ta, która już stoi na ślubnym kobiercu i patrzy już w oczy, ale nie wie, co będzie dalej, bo nie wie, dokąd ją, Ten Jedyny poprowadzi i do kogo. Ta niepewność powstrzymuje ją. Ma deklarację niezawodnej i skutecznej miłości czarno na białym, ale ona musi wiedzieć. Obawa wiąże jej głos. Jedno spojrzenie Jego oczu, łamie brak ufności.
- Rozmarzona panna młoda – to ta, która usłyszała o Oblubieńcu i jest przekonana o tym, jak byłoby fantastycznie Go spotkać, nawet spędzać z Nim trochę czasu. Ma obraz tej wymarzonej miłości i w te ramy obrazu próbuje wstawić miłość Oblubieńca, ogranicza Go do swoich pragnień, stawia Mu swoje granice. To co wystaje poza te ramy będzie musiała wyciąć. Ona, idealna oblubienica i On, Oblubieniec u jej boku. Ale, czy to jest miłość.
- Wdowa – to ta, która jeszcze nie wyszła za Męża, a już opłakuję tę miłość, jako niemożliwą, nierealną. Opłakuje samotność i relacje, której nie dała szansy zaistnienia, a Oblubieniec tuż za drzwiami szepce z głową opartą o drzwi naszej woli: Gołąbko moja, Ukochana moja, otwórz. Zaspokoję twoją tęsknotę. Ja jestem, nie opłakuj mnie. Nie jestem żołnierzem, który na wojnie zapomniał o swojej Ukochanej. Tak długo tu czekam.
- Śpiąca panna młoda – to ta, której wydaje się tylko marzeniem sennym taka relacja, w takiej intensywności. Oderwana od rzeczywistości, która nosi nieustannie znaki wyznawanej miłości przez Oblubieńca, woli pozostawać w apatii, letargu. Żyje w przekonaniu, że to nie dla niej. On trzyma Cię za rękę i z uśmiechem mówi: już czas, wstań, obudź się, chodźmy.
- Oszukana panna młoda – to ta, której ktoś wmówił, że jest całkowitym zerem. Drży, kiedy pomyśli, że mogłaby być kochana taką intensywną i szaleńczą miłością. Pragnienie i przerażenie. Woń Jego miłości tak pociągająca, a ona pomiędzy świniami, bo jej ktoś to wparł. Miłość Oblubieńca wyciąga Cię z kałuży błota. Teraz.
- Dziewczynka – to taka, która nosi taki mały obrazek Oblubieńca z dzieciństwa, osobiście narysowany, kiedy miała roczek. Nie ma on nic wspólnego z obliczem Jezusa. Nie miał kto skorygować tego obrazu, a potem, to ona do niego przywykła do tego stopnia, że ta Miłość stała się bezosobowa. Ramiona Jezusa, w których dojrzejesz, są jednak nieustannie otwarte. Podejdź i wtul się. Ja jestem mówi bicie Jego Serca, które odczuwasz całą sobą.
- Naćpana panna młoda – to ta, która musi się wyszumieć, poznać tysiące kochanków, aby może kiedyś wybrać tego, z którym pobędzie. Cóż jest tym narkotykiem. Komuniści mówili, że wiara, to opium dla mas, ale z perspektywy Oblubieńca, to grzech jest tym uzależniającym narkotykiem, dającym chwilowe zadowolenie. Diler grzechu jest natarczywy i nachalny, bezczelny, bo na oczach Oblubieńca uwodzi Jego ukochaną. Ukochana musi wybrać sama. Narkotyk czy Ukochany? Jedno spojrzenie ukochanej w stronę Oblubieńca powoduje, że tchnieniem ust swoich odpędza tego padlinożercę i sam opatruje rany, przeprowadza przez detoks. Oto daje ci całkowitą wolność. Przyodziewa i wprowadza do swojej komnaty, daje Wspólnotę zdobytych Jego miłością ludzi przeżywających tę oblubieńczą miłość – Kościół.
- Rozczarowana panna młoda – to ta, która myślała, że miłość nie jest wymagająca i że tylko się liczy, żeby było jej dobrze. Nie spodziewała się, że zostanie wyprowadzona na pustynię, że zostanie prześwietlona, że Oblubieniec spodziewa się odpowiedzi na Jego miłość, że miłość wymaga ofiary, że wierność w małych rzeczach może być piękna. Jest w stanie tę miłość porzucić, bo ona kosztuje. Oblubieniec jednak zwraca spojrzenie Ukochanej na krzyż mówiąc: to jest dowód mojej osobistej miłości do ciebie. Została ukrzyżowana. Zrezygnowałem z siebie dla ciebie. Nie odchodź. Oto odkrywam przed tobą moje Serce.
- Zaskoczona panna młoda – Ty, tu i teraz. Cała i cały bezwarunkowo Jego. Tak?
Z pewnością nie wyczerpują te obrazy możliwych relacji, ucieczek, wymówek. Gdzieś może lub pomiędzy nimi odnajdziemy siebie. Najważniejsze, aby to doświadczenie doprowadziło nas w ramiona Oblubieńca, może z oczami pełnymi łez i wyznaniem św. Augustyna o swojej ślepocie na Oblubieńca miłość. Szlochanie nie jest wyrazem słabości, ale wyrazem zburzenia murów obronnych i odnalezienia siebie we właściwym miejscu i właściwym czasie, czyli w ramionach Jezusa tu i teraz. Maryja chce nas doprowadzić do tego spotkania. Cały program formacyjny Szensztatu zmierza do tej wyłącznej relacji miłości z Oblubieńcem niezależnie od stanu w jakim żyjemy i odnajdywania każdej innej miłości w tej Miłości.
Aneta i Mariusz Borkowscy
Liga Rodzin